niedziela, 13 grudnia 2009

Sprzątanie ulicy Chmielnej 12.12.2009 - podsumowanie

Plany były duże - ciutkę za duże :) Nie dtoknęliśmy do CHmielnej 21, 22 i 23... Szkoda, rzeczywistość nas nieco jednak ustawiła na baczność i kazała nabrać szacunku do mrozu, wiatru, prądu, krótki kabli, braku ropy, zamarazających grzywek itp :) Błogosławieństwem okazała się herbatka :) Jednak nasze poświęcenie było wielkie i z tego możemy być wszyscy dumni.

Zaczęło się wszystko już przed 8 rano, gdy na Chmielnej pojawił się pierwszy uczestnik akacji - Sebastian z drukarni cyfrowej GRASP. Drukarnia ta zgodziła się nieodpłatnie zalepić witrynę dawnego salonu fryzjerskiego na Chmielnej 14. Lokal od dawna jest nieużywany. Już dawno wyczyściliśmy jego witryny, ale od środka zalepione były brązowym papierem pakowym i kusiły do dalszej dewastacji - stąd pomysł, aby coś z nimi zrobić. Lokal należy do szpitala na Solcu, który udało mi się namówić do współpracy i ostatecznie wczoraj pojawiła się naklejka...








Witryny zostały zalepione z jednej strony informacją o Fundacji CMP Czy Mogę Pomóc, jej partnerach uczestniczących przy projekcie a także informacjami o samej ulicy Chmielnej i jej zdjęciami.

O 9.30 na miejsce zbiórki przyszli wolontariusze - Paweł Tarnowski - koordynator projektu Chmielna, Marta Jabłkowska z dużą częścią rodziny i współpracowników Domu Towarowego Braci Jabłkowskich i jeszcze jeden Paweł, później dołączył do nas również Artur Grabowski z naszej Fundacji. Łącznie, w szczytowym okresie było nas 11 osób - odwiedził nas również Marek Kijewski z firmy Antigraf. Na samym początku wspólnie z nami był również Pan Stefan Zamoyski, który w lokalu przy Chmielnej 10 w niedzielę otwierał drzwi Stowarzyszenia na Chmielnej - organizacji, która wspólnie z nami, albo my wspólnie z nimi - tak czy siak, wspólnie planujemy zmieniać rzeczywistość Chmielnej. Wielkie poświęcenie i walka z przeciwnościami były wspaniałe - czyścili wszyscy - mężczyźni i kobiety, a problemy piętrzyły się przed nami :) Około 10.00 przyjechał przedstawiciel z firmy MJM, przywożąc nam i użyczając również nieodpłatnie dwie myjki - jedną wysokociśnieniową ciepłowodną i drugą zimnowdną na tzw wszelki wypadek. Najpierw przez ponad godzinę mieliśmy duży problem z podłączeniem tej wielkiej myjki ciepłowodnej - ona wymaga siły 380 V, a to nie łatwe aby taką siłę znaleźć, potem okazało się, że z wodą też nie będzie łatwo, bo, pomimo, że kupiłem wcześniej i szybkozłączki i odpowiedni wąż 3/4 cala, to nie pasowała końcówka do kranika. Z pomocą przyszedł sam zarządca nieruchomości, opiekujący się wspólnotą na Chmielnej 10.




Jednocześnie z problemami praca wrzała - zrywaliśmy plakaty, szpachlowaliśmy ściany zdzierając tony naklejek, zaczęliśmy smarować ściany preparatami antygraffiti, które podarowała nam Dzielnica Śrdmieście. Ta brama była jednak naprawdę straszna - wiele lat zaniedbań, które grupka zapaleńców postanowiła oczyścić w ciągu zaledwie jednego dnia.

Około 11.00 było fajne wejście na żywo w TVN Warszawa.W tym czasie wszystkie plakaty były już zdarte (to niebywałe, ile warstw tych plakatów było), ściany pomalowane preparatami antygraffiti a my wciąż walczyliśmy z wodą i prądem, który udało nam się odpalić dosłownie za 15 minut. ;)



Sukces w końcu zatem przyszedł. Ciepła woda fantastycznie radziła sobie z brudem, resztkami naklejek a także z niektórymi rodzajami farby. Kłopot jednak duży polegał na tym, że przez cały wczorajszy dzień temperatura utrzymywała się niestety poniżej zera. Krótko mówiąc - było zimno jak diabli. Na zmianę czyściliśmy elewacje, każdy wziął w tym czynny udział. Najbardziej chyba na pochwały zasłużył Paweł - wolontariusz, informatyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Długie włosy zroszone odbijającą się od ściany wodą z odrobinkami odpadających resztek papieru z plakatów szybko zamarzły w minusowej temperaturze...Pochwały należą się wszystkim, ale Paweł był chyba najtwardszy z nas wszystkich. Brawo!




Wielkie podziękowania dla wszystkich członków Rodziny Jabłkowskich - po pierwsze przyszli najliczniej - rewelacja, po drugie przyszli do aktywnej pomocy i zaczęli błyskawicznie działać, po trzecie przynieśli pączki, po czwarte zaopiekowali się nami i przygarnęli na herbatę, kiedy jak Sybiracy, mokrzy zaczęliśmy dygotać z zimna. Ja sam odmroziłem sobie palce u rąk i nóg, bo staliśmy właściwie w wodzie, inni z pewnością nie mniej oberwali od pogody w dniu wczorajszym. Ich dowcip, przyjacielska postawa, gotowość do działania mogą być wzorem dla całej ulicy - naprawdę chylę czoła. Mam nadzieję, że do projektu dołączą się też inni. Dom Towarowy Braci Jabłkowskich wspiera Projekt Chmielna zarówno finansowo jak i swoją własną aktywną pomocą. Dziękuję.

Kiedy właściwie wszystko, co mogliśmy na daną chwilę zrobić w bramie na Chmielnej 10, już zrobiliśmy, chcieliśmy się przenieść do Chmielnej 8 - do budynku Cepelii, ale.... jak na złość jedyna nasza szansa na podłączenie się do wody prysnęła - nie można było znaleźć człowieka odpowiedzialnego za hydrant. Była już 14, ściany Cepelii pomazane preparatem antygraffiti, a my nie sięgamy do nich z wodą. Już chcałem odpuścić, ale upór Pawła Tarnowskiego i chęć działania całej grupy ostatecznie spowodowały, że wsiedliśmy z Pawłem do mojego auta i pojechaliśmy szybko do Arkadii do Leroy Merlin, gdzie kupiliśmy dodatkowy wąż gumowy i szybkozłączki. Już wsiadaliśmy do samochodu, już godzina 14.45 a tu telefon, że zabranie tez przedłużacza siłowego 380 V. Szybka decyzja Jabłkowskich - kupujcie na nasz koszt i... kupiliśmy. Na miejscu byliśmy z powrotem koło 15.30. Już było ciemno. Ropa w myjce się skończyła. Szlag by to trafił - mamy tylko zimną wodę - na dworze minusowa temperatura, ale jakiś wiatr powoduje, że tak naprawdę jest jeszcze zimniej. Wsio podłączone - pojechaliśmy pod cepelię - szorujemy i zmywamy do upadłego, ręce bolą, ludzie się wciąż zmieniają... Mamy za mało szczotek ryżowych. Ok - zmywamy. Wąż, mimo, że miał już łącznie blisko 60 m długości i tak nie starczył do końca... To co udało nam się zmyć, zeszło z farbą...  W tym tygodniu będziemy zatem jeszcze malować... Słaba ta farba była, ale szkoda, bo tyle pracy a efekt mizerny....





Skończyliśmy po 17.00. Umęczeni, mokrzy. Na koniec Paweł Tarnowski w całkowicie przemoczonych rękawiczkach jeszcze starał się poprawić Cepelię...Twardziel... :)

O i tyle - kolejna akcja na wiosnę, kiedy będzie cieplej. Dziękuję wszystkim, którzy bezinteresownie, poświęcając własny czas w sobotę przyszli działać i wspierać działających. Cieszę się, że miałem okazję poznać tak wspaniałych ludzi - to niesłychanie buduje. Wszystkim bardzo dziękuję. Z pewnością jeszcze tu wrócimy... :) Wierzę, że na następnej akcji będzie nas więcej!

I... na pewno zwyciężymy... :)

pozdrawiam
Paweł Walicki

Na koniec krótki, lecz budujący film, jak fajnie schodziło graffiti :)


I... na pewno zwyciężymy... :)

Blog roku 2009

Znajomy polecił, więc wrzuciłem ;) Fajny konkurs, a więc startujemy:

Zapraszam do obejrzenia linka

Archiwum