wtorek, 14 września 2010

Ta Chmielna odstrasza...

Gołe, drwiące sobie z estetyki ogrodzenia budów, tłumy samochodów, nie niepokojone przez straż miejską. Interwencje niewiele pomagają. Wezwani wielokrotnymi interwencjami strażnicy dziwią się, że taki wygląd ulicy komuś przeszkadza. A to przecież przestrzeń publiczna! Dla wszystkich! Często wjazd na ulicę zastawiony jest wielkimi samochodami ciężarowymi, betoniarkami - w ciągu dnia - niekiedy nie ma sposobu nawet wejść.

Narożna kamienica straszy pustymi oknami z naklejonymi wielokroć na siebie plakatami, częściowo pozdzieranymi, rozstawiającymi obskurne stragany handlarzami ulicznymi - rzeczywiście slumsy! Właściciela kamienicy - nawet prywatnego - nic nie zwalnia z obowiązku utrzymania zewnętrznej estetyki budynku. Ogrodzenie budów również jest wyjątkowo niechlujne i nieprzyjazne.
 
A przecież można by tak jak w Londynie, np. na Covent Garden - zasłonić ogrodzenia plandekami, gdzie inwestorzy przeprosiliby za utrudnienia, pokazali na zdjęciu, jak będzie po remoncie, i zaprosili do wejścia w ulicę do knajpek, kafejek i sklepików. Ci, co mają firmy na tej ulicy, też głęboko odczuli te utrudnienia - miejscowi przechodnie i turyści omijają ten kawałek Chmielnej, bo sprawia już na wejściu wrażenie nieprzyjaznej!

Czy tak nagminne łamanie prawa o ruchu drogowym - zakaz wjazdu i parkowania na deptaku - naprawdę nikogo nie dziwi? Czy budowa czegoś nowego musi koniecznie odbywać się kosztem tych, co już są na tej ulicy lub potencjalnie chętnie skorzystaliby z atrakcji, jakie stara się oferować?!

Więcej... http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8372002,_Ta_Chmielna_odstrasza___List_czytelniczki.html#ixzz0zWwnAUpx

Archiwum